Do 9 grudnia potrwa korespondencyjne referendum w sprawie unijnej polityki sankcji nakładanych na Rosję. Rząd liczy na ich odrzucenie przez społeczeństwo

Narodowe konsultacje rząd Orbána przeprowadza po raz 12., odkąd objął w 2010 r. władzę. W przeszłości dotyczyły m.in. nielegalnej migracji, działań w czasach koronawirusa czy polityki Węgier wobec Unii Europejskiej.
Budapeszt nieprzerwanie od 2014 r. krytykuje sankcje unijne w wymiarze innym niż polityczny. W lutym 2022 r., na ok. 10 dni przed wybuchem wojny, prorządowy „Magyar Hírlap” pisał, powołując się na słowa ministra Pétera Szijjártó, że „sankcje nie działają”. Minister mówił, iż kolejne można byłoby wprowadzić wtedy, gdyby „coś naprawdę się zdarzyło”. Tym czymś na przestrzeni tygodni była wojna, Węgry jednak krytycznego stanowiska nie zmieniły.
Pomysł z sięgnięciem po narodowe konsultacje ma legitymizować działania rządu. Synonimem „złych i niedobrych” sankcji są sankcje „brukselskie”, o których wprowadzeniu decydują „brukselscy biurokraci”, jak mówią o nich i szef MSZ, i premier. Rzeczniczka rządu mówi jasno: - opinii Węgrów nie można pomijać. Z perspektywy Fideszu referendum jest ważne bez względu na frekwencję. Jego celem jest bowiem pokazanie przez rząd innym partnerom europejskim, że decyzje polityczne rządu, które są krytykowane w państwach unijnych, także w Polsce, są oparte na woli Węgrów.
Wczoraj (17 października) rzecznik Orbána poinformował, iż premier rozmawiał z przewodniczącym Rady Europejskiej Charles’em Michelem i stwierdził, iż kolejny pakiet sankcji nie zawiera postulowanych przez Budapeszt propozycji obniżenia cen. Lider Fideszu miał powiedzieć, iż jedynym rozwiązaniem jest rezygnacja przez UE z polityki sankcji.
Konsultacje składają się z siedmiu pytań. Czy jesteś za brukselskimi sankcjami na ropę? Czy zgadzasz się z sankcjami dotyczącymi dostaw gazu? Czy zgadzasz się na sankcje dotyczące surowców? Czy popierasz sankcje związane z paliwem jądrowym? Czy zgadzasz się z tym, by sankcje objęły także inwestycję w elektrowni atomowej w Paks? Czy zgadzasz się z ograniczeniami w turystyce związanymi z sankcjami? Czy zgadzasz się z sankcjami, które powodują wzrost cen żywności?
Każdemu pytaniu towarzyszy opis, który w jasny sposób sugeruje typ odpowiedzi - preferowane jest tylko siedem razy „nie”. W pytaniu dotyczącym gazu mowa o tym, iż Europa pozostaje w znacznym stopniu uzależniona od gazu, Węgry w 85 proc., a polityka sankcyjna przyniosła dotychczas wyższy wzrost cen gazu niż sam wybuch wojny.
W pytaniu dotyczącym elektrowni w Paks zapisano, iż elektrownia jest gwarantem tańszej energii na Węgrzech, a jej rozbudowa jest przeprowadzana przez rosyjskie firmy. Rząd wskazuje, iż są środowiska, które chcą objąć sankcjami rozbudowę, co doprowadziłoby do wzrostu cen energii. W pytaniu szóstym rząd twierdzi, iż sankcje wjazdowe, którymi objęto Rosjan, wpływają na kondycję sektora turystycznego, który nie dźwignął się jeszcze po pandemii. Tu pada twierdzenie, że to „sektor, który zapewnia pracę setkom tysięcy osób w naszym kraju”. Taka konstrukcja jasno wskazuje, iż sankcje mogą doprowadzić do zwolnień, a co za tym idzie, budzą strach.
Jest i pytanie ostatnie, w którym wojnę i sankcje powiązano z problemem migracji. Zapisano bowiem, iż sankcje mają wpływ na zaopatrzenie w żywność. „Wzrost cen gazu znacznie podnosi koszty produkcji rolnej, a sankcje obejmują również niektóre składniki nawozu. Rosnące ceny żywności w krajach rozwijających się zwiększają ryzyko głodu. Doprowadzi to do jeszcze większych fal migracji i zwiększy presję na granice Europy”.
Trzeba dostrzec, że ani razu w kwestionariuszu nie wpisano, iż to Rosja rozpoczęła wojnę i to, co dzieje się dzisiaj w energetyce czy gospodarce, jest następstwem działań Moskwy. Węgierski rząd buduje przekaz, zgodnie z którym odpowiedzialność została przerzucona na Brukselę. A sytuacja jest coraz trudniejsza, MVM - węgierska, państwowa spółka energetyczna - podpisała porozumienie z Gazpromem dotyczące odroczenia płatności za gaz w bieżącym sezonie grzewczym. Ostateczny akcept porozumienia o wartości miliarda euro został uzyskany przed tygodniem, w czasie wizyty szefa MSZ Węgier Pétera Szijjártó w Moskwie podczas Russian Energy Week. Szijjártó spotkał się tam z rosyjskimi oficjelami, w tym osobami znajdującymi się na liście unijnych sankcji. MVM porozumienia poszukiwał także w Chinach. W ostatnich dniach opinia publiczna dowiedziała się o tym, iż MVM zaciągnął w chińskim Industrial and Commercial Bank of China (filia w Austrii) zobowiązanie o wartości 250 mln euro na zapewnienie płynności finansowej spółki i „bezpieczne zaopatrzenie Węgier w energię”. ©℗